Moją intencją stojącą za wszystkimi działaniami marketingowymi i biznesowymi (i każdymi innymi) nie jest przede wszystkim chęć zarobienia, zrobienia dobrego biznesu dla osobistych celów, ale chęć stworzenia nowej jakości, wygenerowania jakiejś zupełnie nowej, dobroczynnej dla jak największej liczby osób idei, energii.  

Przecież każda moja myśl i działanie zawsze wpływa na innych i na resztę środowiska w którym żyje. Na kontrahentów, klientów, współpracowników, urzędników. Promieniuję myślami/emocjami ciągle. Moja chęć wytworzenia z kontrahentem dobrej energii, sprawienia, aby poczuł się lepiej, bardziej wyjątkowo, bardziej sobą jest równie ważna jak to, aby zrobić biznes. W końcu każdy z nas wibruje energią, która wibruje w świat, a on odpowiada na nasze wibracje - cały czas mamy wpływ na to co się dzieje na świecie. 

Ten drugi biznesmen oczywiście myśli podobnie do mnie, też chce mojego dobra, chce uczciwie z korzyścią wejść, zrealizować i wyjść z tej relacji. Razem dbamy o siebie, pilnujemy, aby każda ze stron wyszła z tego wzbogacona. Nie dbamy tylko o swój interes ale bardziej o Nasz, jako wspólny. Jako nasz wspólny wkład w dobro wibracyjne planety.

Intencją jest pełne szacunku wyrażenie piękna życia, uszanowania go, celebrowanie relacji, każdej chwili, która towarzyszy biznesowi (i każdej relacji). Osiągamy porozumienie przede wszystkim emocjonalno-duchowe, relacyjne, którego przypieczętowaniem jest dobry biznes. Wspólnie wytwarzacie ogromną ilość „dobrej energii”, która wzbogaca wszystkich uczestniczących i cały, lokalny świat. 

 Jednym z celów marketingowym jest nawiązywanie relacji w celu tworzenia i ekspresji siebie jako wyjątkowej i unikalnej jednostki ludzkiej i pomaganie i zachęcanie do tego samego kontrahenta. Efektem jest lepsze, bardziej świadome rozpoznanie siebie, swego życiowego potencjału – staje się to naszym wspólnym celem biznesowym.

Kolejnym celem byłoby stworzenie nowego produktu, usługi dobroczynnej dla jak największej liczby ludzi. Razem gramy i to jest miarą sukcesu – Nasza dobra relacja i korzystny wpływ na społeczeństwo. Przecież wszyscy razem je tworzymy. Jesteśmy palcami jednej ręki. 

Biznes w dawnym rozumieniu tego słowa jest tutaj tylko pretekstem, spoiwem, rusztowaniem na którym rozwijają się Nasze relacje. Tworzę, wraz z kontrahentem nowe pole powiązań, znajomości, rezonansów, które sprawia, że obaj wychodzimy na wyższy poziom samopoznania i ekspresji swego Ja, sprawiając, że Nasze otoczenie staje się dzięki temu szczęśliwsze. Wszyscy wytwarzamy szczególną, nową jakość, którą promieniujemy i wzbogacamy Nasz świat. Oto cel Life Marketingu.

Już teraz coraz bardziej liczą się relacje z klientem. Przestaje to być jednostronna komunikacja – sprzedawca – klient, teraz obie strony zaczynają coraz bardziej na siebie wpływać. Klient przestaje być anonimowy i bez wpływu, staje się coraz bardziej partnerem, prosumentem. To bardzo dobre i naturalne – to wręcz nieunikniony krok naszego rozwoju cywilizacyjnego, który ewoluuje w stronę coraz szczerszych, czystszych, zdrowszych, spontaniczniejszych, bezinteresownych, pełnych dobrych uczuć, intencji, relacji i zachowań. 

Wyobrażasz to sobie, że intencją zachowań wobec każdego, innego człowieka jest życzliwość, szacunek i troska  przechodząca w bezinteresowną… miłość? To właśnie leży u podstaw Life Marketingu. Pieniądze stają się jedynie formą gratyfikacji, skutkiem ubocznym Twoich działań i to wcale nie na nich Ci zależy. Liczy się to, co dobrego jesteś w stanie dać drugiemu człowiekowi, to jak Twój produkt, Twoja usługa jest w stanie go wzbogacić, uszczęśliwić, poprawić jego życie. Tworzysz zadowolenie, satysfakcję,  szczęście, ludzie to powielają, widzą takie Twoje działania, więc przysyłają Ci swoich znajomych, podsyłają Ci kontakty, sami stają się Twoimi life marketingowcami – niosą Twoją, dobrą energię.  

 

Jednak aby proces ten zaczął działać trzeba zneutralizować, zrównoważyć  jego przeszkodę czyli intencję biznesową/zarobkową(egoistyczną) jaka stoi za tym, że powołaliśmy firmę. Zobacz, nie powinniśmy zakładać firmy, bo chcemy zarobić, popieścić swoje ego, mieć kasę, dom, itd., tylko dlatego, że mam dobry pomysł jak "zrobić ludziom dobrze". Mam dobry pomysł, wizję jak ulepszyć życie swoje i innych osób, jak świat dzięki temu stanie się lepszy. To zupełnie inna intencja niż teraz – tworzenie przedsiębiorstwa po to, aby osiągnąć cel biznesowy, zarabiać dużo kasy i rozwijać się, rozwijać, rozwijać, połykać kolejne rynki i się rozwijać – taki cel nie ma sensu – na końcu zawsze jest walka o pierwsze miejsce, zawsze słabszy jest pożerany przez silniejszych, to prawo dżungli. A człowiek nie jest zwierzęciem (choć ewoluuje od zwierzęcia i przechodzenie z aspektu zwierzęcego do duchowego jest tym co rozwija). Żadne przedsiębiorstwo, którego założeniem są powyższe stwierdzenia nie przetrwa i zniknie z rynku w ciągu najbliższych 5 – 10 lat.

 Teraz w encyklopedii, pod hasłem „działalność gospodarcza” - jest napisane: zespół czynności polegających na wykorzystywaniu towarów lub wartości niematerialnych i prawnych w sposób ciągły dla celów zarobkowych. To tak jak by napisać, że robimy przedsiębiorstwo po to, aby było przedsiębiorstwem. To tak jakbyśmy oddychali po to, by oddychać, myśleli po to, by myśleć, a jedli po, to by jeść. Za sukcesem każdej działalności stoi cel osobisty właściciela i chodzi o to, aby ten cel stał się nie tylko celem właściciela ale też i celem większej społeczności. Globalnej społeczności. Teraz przetrwają firmy, działalności, które chcą wkomponować się w ekosystem, w swoje środowisko i chcą dostarczać tam usług, dóbr, towarów po to, aby ludziom żyło się tam dobrze, aby dana społeczność kwitła tworząc większe społeczności.

Zniknie konkurencja – będzie tylko współpraca, wzajemne motywowanie się i wspólne tworzenie projektów po to, aby było wszystkim lepiej. Utopia? Zobaczymy. Nie w takie rzeczy ludzie wierzyli (mówię tu o założeniu, że wokół finansów się wszystko kręci) Kiedyś ludzie myśleli, że ziemia jest płaska… ;)

Czym jest więc ten Life Marketing? Jest zmianą paradygmatu biznesowego i nie tylko biznesowego. Wszystko co robimy w życiu ma jeden wspólny mianownik – życie. Wszystkie nasze czynności dzieją się w jego obrębie i po to, aby ono ewoluowało do coraz doskonalszej, bardziej świadomej jego formy – to prawo wszechświata, które mówi, że wszystko się udoskonala lub ginie. My, jako społeczeństwo już dochodzimy do etapu, kiedy trzeba nam będzie zmienić się z ziemskiej, samozjadającej swoje zasoby larwy w kosmicznego motyla.

Teraz, nasza przecież jakże krótko trwająca cywilizacja (bo co to jest te kilka tysięcy lat w skali miliardów lat istnienia samej Ziemi – rozwój technologii zaczął się dopiero 200 lat temu) jest na etapie larwy, która zżera wszystko co ma w zasięgu. My tak robimy, jemy, trujemy, eksplorujemy nasz znany świat do granic możliwości. Jak larwa motyla. Dopiero jej kolejne stadium rozwoju przedstawia jakość i piękno, swobodę, czar, radość kreacji. Podobnie jest z naszą cywilizacją, teraz będziemy rozkwitać, teraz się zmienimy. W Galaktycznego Motyla.

Więc czym jest tan Life Marketing? To podejście do biznesu, które zakłada, że ważniejsze jest dobro kontrahentów i środowiska w którym żyją, społeczności dla której działają niż zysk którejkolwiek ze stron. Biznes robimy po to, aby uczynić świat lepszym. Angażują się to wszyscy, od kierownictwa, wykonawców aż po klientów, którzy doskonale to czują. Czynnik finansowy będzie miał coraz mniejsze znaczenie, aż zniknie zupełnie. Kiedy? Wierzę, że niedługo, znacznie szybciej niż się to może z tej „larawiastej” perspektywy wydawać.

Life Marketing to początek „life craftingu” – kreowania życia, siebie. Traktowania swego życia jak sztuki, siebie jako artysty i jednocześnie jako tworzone dzieło. To początek tego, by cieszyć się życiem, które się tworzy w każdej chwili na nowo. 

Pin It